Przypomnijmy oczywistą oczywistość – moda wraca. Współcześni projektanci inspiracji szukają wśród mody minionych lat. Często lekkie modyfikacje i „odświeżenie” wystarczy, by stworzyć oszałamiającą kolekcję. Tyczy się to zarówno garderoby kobiet i mężczyzn. Wśród powracających motywów – bardzo eleganckich i uniwersalnych – znajdują się mokasyny, dokładnie takie jak nosił dziadek i babcia.
Mokasyny (z języka angielskiego loafers) to wygodne, płaskie buty na niewielkim, płaskim i szerokim obcasie. Brak sznurowadeł sprawia, że niektórzy twierdzą, iż loafersy przypominają nieco domowe bambosze. I chyba coś w tym jest, bo wygodą dorównują szmaciakom, w których na co dzień biegamy po mieszkaniu.
W mijającym sezonie i jak przypuszczam także kolejnym, największą popularnością będą się cieszyły się mokasyny zwane „penny loafers”. Ich nazwa pochodzi od butów, jakie nosili studenci elitarnych, amerykańskich szkół. Pod zewnętrzny pasek butów wkładali monetę, jak wszyscy przypuszczają – na szczęście.
Jesienne modele mokasynów różnią się od letniego nieco twardszą podeszwą. Niemniej jednak każdy model doskonale pasuje do pół-eleganckiego stroju codziennego. Można je zakładać do jeansów lub spodni przed kostkę. Są doskonałym dodatkiem do męskiego, londyńskiego stylu bycia oraz rockowego image’u pań. Dziewczyny noszące nieco pensjonarskie ubrania dodadzą charakteru swojemu ubiorowi dzięki założeniu mokasynów. Palety barw i ocieni, wzorów, motywów, materiałów jest ogromny, dlatego każdy powinien znaleźć coś dla siebie. A przynajmniej powinien, bo akurat ten model obuwia należy do tych, których nie wypada nie mieć.